obciecia dlugie wlosy
- Nie mówmy o tym więcej - poprosiła, walcząc z idioty cznym pragnieniem, żeby mu się rzucić w ramiona i znowu go pocałować. Jak on to robi? Jakim sposobem zawsze udaje mu się znaleźć cień, w którym może się ukryć? - Ale w ten sposób nie rozwiążemy problemu - odparł. Przez chwilę panowało milczenie. Słyszała jego oddech, sze lest ubrań na wietrze. W końcu powiedziała: -Nie pozwolę ci się wykorzystać. -Nie jestem takim bydlakiem, jak ten, który cię skrzywdził. -To nie ma z tym nic wspólnego. Pocałunek pokazał nam obojgu, jak słabo się kontrolujemy - Jak bardzo siebie pragniemy, dodała w myślach. - Jestem po prostu pod ręką. -Do licha, jak możesz w ogóle mówić coś takiego! - przerwał jej Richard. -Lubię prawdę. -Tkwisz w kłamstwie. - Nagle zrobił krok w jej kierunku, a ona tym razem się nie cofnęła. - Nigdy nie wykorzystałbym kobiety. Kochałem tylko raz w życiu. - Westchnął głęboko i dodał: - I nawet tego nie da się porównać z tym, co czuję przy tobie. Pod Laurą ugięły się kolana. - To pożądanie - zawyrokowała. - Pożądanie znam. Pożądanie trwa tylko jakiś czas. Starała się panować nad swoim głosem. -A ja jestem tylko na jakiś czas w twoim życiu, Richardzie. -Co on ci zrobił? - zapytał, zmieniając temat. Nie cierpiał tego jej chłodu. Musiał się dowiedzieć, co stanowiło jego źródło. Uniosła głowę do góry. - Oświadczył mi się, a ja popełniłam błąd i powiedziałam „tak". Szczerze wierzyłam, że mnie kocha. Dwa dni przed ślu bem dowiedziałam się, że żeni się ze mną ze względu na moją utytułowaną buzię, - Richard jęknął ze współczuciem, ale Laura nie chciała jego litości. - Po ślubie Paul miał zamiar nadal spotykać się ze swoją kochanką. Ja miałam być żoną-trofeum. Miałam się ładnie uśmiechać, być u jego boku, prowadzić mu dom, wydawać wspaniałe przyjęcia i urodzić zgraję potomków. -Pokręciła głową i spojrzała na morze. - To takie staroświeckie, że aż robi mi się słabo. Na wszystko bym się jednak zgodziła. - Popatrzyła na Richarda. Nadal był ukryty w cieniu. -Gdyby mnie kochał. - To samolubny, arogancki głupiec - stwierdził Richard. Facet miał tę piękną, inteligentną kobietę i odrzucił ją! Co za osioł. - Lubię tak o nim myśleć. - Richard złapał ją za ramię. Czekała na coś wbrew sobie. - Nie rób tego, Richardzie. Ty i ja nie możemy... Roześmiał się. - Mam wrażenie, że ten etap mamy już za sobą. Mieszkasz w moim domu, opiekujesz się moją córką... doprowadzasz mnie do szaleństwa. Przysunął się. Wdychała jego zapach. Jego ciało osłaniało ją od wiatru i rozgrzewało. Nie mogła się okłamywać. Chciała,