Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/superksiazka.kalisz.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/superksiazka.kalisz.pl/paka.php on line 5
bialy lew

bialy lew

  • Justyn

bialy lew

01 July 2022 by Justyn

uniwersytecie, całkiem wyparowała z pamięci ginącego pana Matwieja. Nie mógł sobie nawet przypomnieć, jak jest po łacinie „Boże”! I duchowy syn władyki Mitrofaniusza zaryczał po rosyjsku: – Wierzę, Boże, wierzę!!! Zaczął się miotać w drewnianej skrzyni, wparł się w wieko czołem, rękoma, kolanami – i stał się cud. Górna część trumny z trzaskiem poleciała na bok, Berdyczowski usiadł, chwytając ustami powietrze, rozejrzał się na boki. Zobaczył wciąż tę samą izdebkę, która po piekielnych ciemnościach wydała mu się niezwykle jasna, dojrzał w rogu piec i nawet uchwyt do garnków. I okno było na swoim miejscu, tylko straszna sylwetka z niego znikła. Powtarzając: „Wierzę, Boże, wierzę”, Berdyczowski przelazł przez bok trumny i gruchnął na podłogę – okazało się, że trumna stała na stole. Nie zwracając uwagi na ból w całym ciele, poruszył łokciami i kolanami i szybko poczołgał się ku drzwiom. Przewalił się przez próg, zerwał i pokuśtykał w kierunku rzeczki. – Lwie Nikołajewiczu! Na pomoc! Ratuj pan! – wrzeszczał ochryple podprokurator, bojąc się obejrzeć. A jeśli z tyłu unosi się nad ziemią czarny cień w spiczastym kołpaku? – Pomóż! Ja zaraz upadnę! Już jest mostek, już ogrodzenie. Nowy przyjaciel obiecał tu czekać. Berdyczowski rzucił się w prawo, w lewo – nikogo. To po prostu niemożliwe! Lew Nikołajewicz tak zwyczajnie by sobie nie poszedł. – Gdzie pan jest? – zajęczał Matwiej Bencjonowicz. – Źle mi, boję się! Kiedy od ściany kaplicy bezgłośnie oderwała się ciemna postać, umęczony śledczy zapiszczał, wyobraziwszy sobie, że koszmarny prześladowca przegonił go i zaczaił się z przodu. Ale nie, sądząc z sylwetki, był to Lew Nikołajewicz. Berdyczowski, pochlipując, rzucił się do niego. – Chwała... Chwała Bogu! Wierzę, Boże, wierzę! Czemu pan się nie odzywał? Ja już myślałem... Podszedł do swego towarzysza i wymamrotał: – Ja... Ja nie wiem, co to było, ale to było straszne... Zdaje się, że tracę rozum! Drogi, miły, co to jest? Co się ze mną dzieje? Tu milczący dotąd towarzysz wyprawy zwrócił twarz ku światłu księżyca i zbity z tropu Berdyczowski zamilkł. Oblicze Lwa Nikołajewicza uległo przedziwnej metamorfozie. Ta twarz, zachowawszy wszystkie swoje rysy, w nieuchwytny sposób, ale też zupełnie wyraźnie, zmieniła się. Spojrzenie, przedtem miękkie, łagodne, teraz było błyszczące i groźne, wargi wykrzywiły się w okrutnym, drwiącym grymasie, ramiona wyprostowały, czoło przecięła zmarszczka, ostra jak ślad po kindżale. – A właśnie to – powiedział świszczącym głosem odmieniony Lew Nikołajewicz i pokręcił palcem przy skroni. – Tyś, bratku, kuku na muniu dostał. Ależ idiotyczną masz fizys! Pan Matwiej odskoczył przerażony, a Lew Nikołajewicz, którego prawy policzek drgał poruszany drobnym tikiem, wyszczerzył zadziwiająco białe zęby i trzykrotnie tryumfalnie wrzasnął: – Idiota! Idiota! Idiota! Dopiero teraz, ostatnią iskierką szybko gasnącej świadomości, Berdyczowski pojął, że rzeczywiście stracił rozum, i to nawet nie w chatce, ale wcześniej, dużo wcześniej. Jawa i rzeczywistość przemieszały się w jego chorej głowie tak, że teraz już nie mógł się zorientować, które z wydarzeń tego potwornego dnia zaszło w rzeczywistości, które zaś było majaczeniem obłąkanego umysłu. Oszalały urzędnik wciągnął głowę w ramiona i powłócząc nogą, pobiegł, gdzie oczy poniosą, po zalanej księżycową poświatą drodze, powtarzając wciąż: – Wierzę, Boże mój, wierzę! Część druga

Posted in: Bez kategorii Tagged:
Warning: sizeof(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/tymek10/ftp/superksiazka.kalisz.pl/index.php on line 162

Najczęściej czytane:

¿e to nie jest jej pokój, ¿e to niemo¿liwe, by ona była

włascicielka tych draperii i dobranych pod kolor poduszek, tego ło¿a dosc du¿ego dla dwojga, a zajmowanego przez jedna tylko osobe, tej biblioteki pełnej oprawnych w skóre ksia¿ek, ... [Read more...]

pewny. -Inaczej nie jechałbys taki kawał drogi. I nie czekałbys

z tym a¿ szesc tygodni. Alex powoli pokiwał głowa i przygryzł wargi w pełnym namysłu grymasie. ... [Read more...]

bawił sie ołówkiem. - Mo¿e warto byłoby te¿ poobserwowac

dom Cahillów - powiedział, marszczac brwi. - Na wszelki wypadek. - Ale po co? ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 superksiazka.kalisz.pl

WordPress Theme by ThemeTaste