ma jeszcze straży. - Pochylił się, żeby sprawdzić, czy
Allbeury ma dobrze zabezpieczony pasek. - Rozumiem, że Novaków tu nie ma? - Kiedy ich ostatni raz widziałem, siedzieli nad rzeką w pobliżu mojego domu. Do pańskiej wiadomości: to Clare Novak zepchnęła tam Lizzie. - Podobno zabiła parę innych osób - dodała Lizzie. - Powiedziała mi o tym. - Ale to chyba nie ona zrzuciła ze schodów inspektor Shipley? - spytał Novak, przetrawiając usłyszaną informację. - Z jakich schodów? - nie zrozumiała Lizzie. - To nie ma z nami nic wspólnego - wtrącił Allbeury, przykładając palec do warg. Keenan skinął głową na znak, że rozumie. - Potem panu wyjaśnię - szepnął mu Allbeury. - A co z inspektor Shipley? - Ma złamaną nogę. - Keenan sprawdzał węzły. - Jest w St Thomas. - Kto to jest inspektor Shipley? - dopytywała się Lizzie. Winda skrzypnęła złowieszczo. - Moglibyście się pośpieszyć? - Jeszcze chwila. - Niech pan się cofnie - polecił Keenan Allbeury'emu. - Proszę stanąć po drugiej stronie drzwi i dobrze zaczepić się o coś nogami - Śledził każdy ruch prawnika. - Niech pan da mi znak, jak będzie gotowy. Allbeury zniknął w biurze, wlokąc za sobą kabel. - Gotów! - krzyknął po chwili. - Dobra! - Keenan znów podszedł do szybu. - Lizzie, próbuję to spuścić, okej? Uchwycił się z całej siły bramki, stanął w rozkroku niezbyt blisko krawędzi i opuścił ostrożnie podobną do lassa pętlę. Osunęła się z głośnym zgrzytem. - Coś nie tak? - zawołał Allbeury. - Nic, nic - uspokoił go Keenan. - Okazała się cięższa, niż myślałem. - W porządku, Lizzie? - Jak dotąd. Spojrzała w górę na kołyszący się kabel. - Da pani radę założyć to na siebie? - Nie wiem... Spróbuję. - Allbeury, jak zabezpieczenie? - Okej z tej strony. Keenan opuścił niżej kabel. - Wystarczy - powiedziała Lizzie. - Zobaczę, czy dosięgnę. Może najpierw wsunę nadgarstki... Podniosła prawą rękę i zaraz krzyknęła z bólu i strachu, bo winda znów poruszyła się i zaskrzypiała. - Rusza się! - zawołała. Nagle wszyscy usłyszeli zupełnie inny dźwięk. Trzask otwieranych drzwi, tupot nóg na schodach. - Nie ruszać kabli! - ryknął Mike Novak. Wszyscy zamarli ze zgrozy. - Są pod prądem!