Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/superksiazka.kalisz.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/tymek10/ftp/superksiazka.kalisz.pl/paka.php on line 5
krzesełko przy małym stoliku. - Herbaty z lodem?

krzesełko przy małym stoliku. - Herbaty z lodem?

  • Justyn

krzesełko przy małym stoliku. - Herbaty z lodem?

13 April 2021 by Justyn

- Masz? - Była zdumiona. Naprawdę nie oczekiwała od niego ani odrobiny gościnności, ale w gardle miała sucho i była potwornie zdenerwowana - jak mysz, która dała się złapać w pułapkę. - Mogę ci zrobić. Z torebki. - Dobrze. Zniknął w środku i Shelby mogła się teraz rozejrzeć po podwórzu, gdzie pojedyncze kępy suchej trawy otaczały dół w kształcie podkowy i kamienny rożen, który już zaczynał się kruszyć. Na sznurze rozpiętym między domem a tyczką na podwórzu suszyła się bielizna. Za ogrodzeniem kilka błyszczących w słońcu koni piło wodę z cementowego koryta. Ażurowe drzwi zaskrzypiały i stary pies zamachał ogonem na widok swego pana. Nevada wyszedł z kuchni. Niósł dwie różnej wielkości szklanki wypełnione lodem i mętna bursztynową cieczą, raczej nieprzypominającą herbaty. Podał jej szklankę. - No dobrze, opowiadałaś mi o swoim dziecku. - Z surową miną usiadł na krześle i oparł zniszczony obcas buta na beczułce pod drzwiami. - O naszej córce. Shelby zesztywniała. Nie miała zamiaru dać się zastraszyć, odparła więc: - Zgadza się, Nevada. Już ci mówiłam, myślałam, że ona nie żyje. - Czyżby nie było cię przy tym? - Nie widziałaś, jak się rodziła? - Ja... byłam pod wpływem leków. - Cholera. - Rzucił jej wymowne spojrzenie, a potem szybko strzepnął palce, sugerując, żeby mówiła dalej. Shelby chrząknęła. 18 - Mam kopie aktu urodzenia i aktu zgonu. - Kto ci je dał? - Obie z podpisem doktora Pritcharta dostałam w szpitalu. - Ten facet to kanciarz. - Ten facet zaginął - odparła, a potem wypiła łyk herbaty. Po szklance ściekały kropelki napoju. - Wyjechał z miasta niedługo po tobie. - Na to wygląda. - Pogrzebała w neseserze i znalazła szarą kopertę, która zmieniła jej życie. - Przyjrzyj się im - powiedziała i podała mu zawartość koperty. Zastanawiała się, dlaczego popełnia błąd, pozwalając mu obejrzeć dokumenty, list i zdjęcie Elizabeth Jasmine Cole (takie imiona wybrała dla córki). - Nigdy nie widziałaś dziecka? - mówił spokojnym głosem, ale zdradzały go drgające kąciki ust. - Nigdy. - Dlaczego? - Mówiłam ci. Byłam pod wpływem narkozy, nieprzytomna, kiedy dziecko się rodziło. - Powieki zapiekły ją od łez gniewu, ale nie wybuchnęła płaczem. Nie miała czasu na użalanie się nad sobą. Nie teraz. Zmrużył oczy. - Twierdzisz, że istniała jakaś zmowa przeciwko tobie, że... że co? Doktor Pritchart dolał ci czegoś do kroplówki? - Nie... nie sądzę. To znaczy... - Nie chciała się nad tym rozwodzić, skrzywiła się. - Byłam głupia, rozumiesz? W ósmym miesiącu ciąży wybrałam się na przejażdżkę konną, dostałam krwotoku, no i dziecko postanowiło przyjść na świat przed terminem. - Popatrzyła na mgłę zbierającą się nad niskimi wzgórzami; nad zagajnikiem mesquite krążył samotny jastrząb. Nie miało sensu opowiadać o bólu, strachu, rzece krwi, która śmiertelnie ją przeraziła. Nie musiał wiedzieć o jeździe karetką - ojciec to przed nią zataił - ani o tym, że od doktora Pritcharta cuchnęło alkoholem, nie musiał znać prostej prawdy, że przez dziesięć lat miała ogromne poczucie winy z powodu śmierci swojego dziecka. - Kiedy się przebudziłam, wszyscy mówili mi, że dziecko nie żyje i że mój ojciec, który pozostawał moim opiekunem prawnym, ponieważ byłam nieletnia, zarządził sekcję zwłok i kremację. - I nie podawałaś tego w wątpliwość? - Miałam siedemnaście lat. - Obróciła się i przygwoździła Nevadę wściekłym spojrzeniem. - Nie pomyślałam, że mógłby kłamać. - To był twój pierwszy błąd. - Nie pierwszy. - Z każdego jej słowa bił chłód; zauważyła, jak napinają się mięśnie w dolnej części szyi Nevady. - Zrobiłam ich wtedy całkiem sporo. - To akurat dotyczy nas wszystkich, prawda? Poczuła ból w sercu, ale nie pokazała tego po sobie. Przyjechała wyznać mu prawdę, a kiedy to już się stało, niewiele pozostawało do powiedzenia.

Posted in: Bez kategorii Tagged: paluch schronisko, jaka sukienke na wesele, jaka sukienke na wesele,

Najczęściej czytane:

Roześmiała się w głos.

- Już lepsi od was próbowali sobie ze mną poradzić! - Z powodzeniem? - zapytał książę, a na jego ustach pojawił się cień uśmiechu. ... [Read more...]

podeszła do drzwi i powiesiła na klamce swoje klucze. Jeśli

ktoś spróbuje otworzyć, zadźwięczą. Wtedy powinna się obudzić. Bo jednak musi choć trochę się przespać. Kto by pomyślał, że deptanie księciu po piętach może ... [Read more...]

Na taki zarzut nie potrafiła odpowiedzieć. Powinna

przeprosić, ale nie zrobi tego. Niech Tanner zabiera się stąd. Im szybciej, tym lepiej. - Idź już sobie - powiedziała. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 superksiazka.kalisz.pl

WordPress Theme by ThemeTaste