W tym momencie niemal pożałowała, że Sin
wszystkich nie przepędził. - Nic dziwnego. Jesteście moimi przyjaciółmi. - Chodziło mi o nas: ciebie i mnie, moja droga. - Rozumiem, ale to tylko taniec, nie bachanalia. - Słyszałem, że rozkrwawił nos Williamowi Landry'emu, a wczoraj w nocy omal nie pobił się z Marleyem. Nie sądziłem, że Sin Grafton może być zazdrosny, lecz nigdy nie wiadomo. Walc z tak śliczną kobietą jak ty to prawdziwa przyjemność, ale nie chciałbym stracić zębów. Victoria zerknęła na męża; najpierw William, teraz Marley. Parrish wspomniał, że poprzedni wieczór spędził w klubie, ale o Sinclairze nic nie mówił. Sądziła, że po ich drobnej kłótni mąż poszedł spać. Najwyraźniej starcie z nią mu nie wystarczyło. Kiedy taniec się skończył, zostawiła Geoffreya i podeszła do fortepianu. - Dzień dobry - powiedziała z ostrożnym uśmiechem. Spodziewała się chłodnej wyniosłości, ale Sin nachylił się i musnął wargami jej policzek. - Dzień dobry. Jak zwykle, gdy jej dotykał albo całował, miała ochotę rzucić się w jego objęcia, zedrzeć z niego ubranie. Irytował ją i jednocześnie pociągał. Właśnie zastanawiała się, jak to możliwe, gdy podszedł do nich Parrish z Lucy. Gospodarz przywitał go krótkim uściskiem dłoni. - Znasz wszystkich obecnych, Sinclairze? - spytała Victoria. - Chyba nie. Dokonała prezentacji, a Sin błyskawicznie oczarował jej przyjaciół. Tylko Lionel zachował rezerwę. W końcu, dręczona ciekawością, przyparła go do muru. - Co się dzieje? - syknęła. - N i c . - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Sinclair i Marley omal się nie pobili zeszłej nocy? - Jedynie zamienili parę słów. - O mnie? - Zapytaj męża. Marley jest moim przyjacielem. Nie chcę dostać cięgów od jednego albo drugiego. - Dobrze. Kiedy się odwróciła, Lionel dotknął jej ramienia. - Na pewno wszystko w porządku? Martwię się o ciebie. - Niepotrzebnie... - Czy na dzisiejsze popołudnie są jeszcze przewidziane jakieś tańce? - rozległ się obok nich głos Sinclaira. Parrish natychmiast cofnął rękę. - Niestety musimy już iść. Dziś premiera „Czarodziejskiego fletu". Na pewno będą tłumy. - Wybieracie się do opery? - Lucy najwyraźniej nie wyczula napięcia panującego między dwoma mężczyznami.