chciał kogoś zabić, to prędzej mężów.
- Może - Shipley wyjęła swoje klucze z torby - on pogardza kobietami, które uważa za zbyt słabe, by mogły wystąpić w swojej obronie. - Niewykluczone. Najpierw podeszli do jej mimmorrisa. - Ale pan w to nie wierzy, co? - Raczej nie. - Wiatr wzdymał płaszcz Keenana. - Już pani mówiłem: moja drużyna obstawia Patstona. Shipley zaryła obcasem w chodnik. - Przepraszam - rzekł Keenan. - Czy będę mogła obejrzeć sprawozdanie z sekcji Joanne? - spytała nagle. - Jutro je pani przefaksuję. - Nie wraca pan teraz do biura? Keenan uśmiechnął się znowu. - Wyślę faks, jak tylko tam dotrę. 69 Christopher, który znowu nocował w domu przy Holland Park, nie mógł się pozbyć myśli o włamaniu do komputera w Beauchamp. Nietypowa dla Lizzie napastliwość podczas wcześniejszej rozmowy telefonicznej wzmogła jeszcze bardziej jego niepokój. Zaczynał się zastanawiać, czy ewentualny haker (jeśli to właściwe słowo) nie szukał czasem podstaw do wytoczenia sprawy rozwodowej. Kolejnych podstaw, skorygował sam siebie z przykrością. Przecież z pewnością Lizzie miała już aż nadto dowodów. Tak czy inaczej, świadomość, że żona - zwykle prostolinijna do bólu - mogłaby się uciec do tak podstępnych metod, budziła w nim żal i prawdę rzekłszy, złość. Nalał sobie dużą szklankę malta. Nie ma w tych plikach nic, co pomogłoby jej uzyskać rozwód, tego akurat był pewien. Tylko kolejne dowody troskliwości kochającego męża. Tak, jest kochającym mężem, chociaż może nie do końca idealnym. Za to jako ojciec nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia. Wypił duży haust whisky i zadrżał. Na samą myśl, że Lizzie mogłaby rozważać coś takiego jak rozwód, robiło mu się niedobrze. 70 O dziewiątej wieczorem Shipley jadła w domu pałeczki z KFC i popijała je colą; po pracy wlała w siebie dwa piwa w towarzystwie Jacksona i Gregory'ego i gdyby miała do tego dodać kolejne, nie byłaby w stanie wysnuć sensownych wniosków z raportów, które leżały przed nią na niskim stoliku. Jim Keenan, zgodnie z obietnicą, przefaksował jej nie tylko sprawozdanie z sekcji, ale także z oględzin miejsca zbrodni.