kluby, bary, narkotyki, mogła się w coś wplątać. To
jego widziano z nią, zanim zniknęła. Kelsey wpatrywała się w ciemność. Wreszcie wstała. Nie miała sprecyzowanych zamiarów, wstała jednak i otworzyła drzwi. Herbata, alkohol, cokolwiek, co pozwoli jej usnąć. 230 Weszła do saloniku. Ciemno, tylko światła miasta w oddali. Dane leżał na kanapie, pod prześcieradłem. Miał nagą pierś, ubranie leżało na stoliku. Śpi? Nie widziała oczu. Zawróciła z drogi do kuchni. Podeszła, stanęła nad nim. Miał ręce pod głową, patrzył na nią. - Co? - zapytał sucho. - Ja tylko... chciałam sprawdzić, czy śpisz. - No to sprawdziłaś. Skinęła głową. Zamarła, gdyż nagle usiadł i chwycił ją za nadgarstek. - Czego chcesz, Kelsey? Czuła krew pulsującą w tętnicy. Oddychała za szybko. Nie wyszła z sypialni po herbatę. Czuła jego dłoń. Nie umiała dobrze odczytywać cudzych zachowań. Czuła jednak, że ten dotyk jest jednocześnie gorący i wrogi. Nie zwracała uwagi na wrogość, ogarniało ją ciepło. Nie dbała o to, jak na nią patrzy. Może też wrogo? W ciemności nie mogła tego rozpoznać. - Co, Kelsey? - No... nie mogę zasnąć. Może byś i mnie przeleciał z litości. - To nie jesteś ty, Kelsey. Takie słowa do ciebie nie pasują. Upokorzona, usiłowała wyrwać rękę. Nie udało się jej. Nagle znalazła się na nim, oddzielona tylko prześcieradłem. - Nie powiedziałem, że odmawiam - wyjaśnił. ROZDZIAŁ JEDENASTY Odczuwał coś znacznie więcej niż zdumienie, udało się mu jednak dodać: - Pod jednym warunkiem. Jezu, stawiał jeszcze jakieś warunki. - Jakim? - Że o świcie gdzieś się nie wymkniesz. - Gdzie bym się miała wymykać? To przecież moje mieszkanie. - Nie wiem, ale chciałbym się obudzić przy tobie. - A obudziłeś się przy Sheili? - Nie. Ale czy zrobiłem jej coś złego? Także nie. Nie chcę już słyszeć jej imienia. Nie teraz. Szybko przyciągnął jej głowę, gdyż dalsze słowa mogły wszystko zepsuć. Całowali się, wyszarpnęli spomiędzy siebie prześcieradło, ściągnęła koszulę. Potem usiadła na nim, obejmując jego biodra udami i zaczęła ruch zgodny z rytmem jej pożądania.