– Witaj, Kate – rzekł wypranym z emocji głosem. Kierownik podsunął
mu egzemplarz książki. – Jaką chcesz dedykację? Jej uśmiech zbladł, a dziecko poruszyło się jej na rękach. – ,,Dla Kate i Richarda, których przyjaźń kiedyś coś dla mnie znaczyła’’. Zwykle waliła prosto z mostu, nie starając się niczego owijać w bawełnę. Właśnie to w niej podziwiał, lecz teraz poczuł się dotknięty jej śmiałością. Wpisał jednak dedykację i podał jej książkę. – Miałam nadzieję, że będziemy mogli pogadać – powiedziała, wkładąjąc książkę do dziecięcego wózeczka i tuląc do siebie córkę, która znowu zaczęła protestować. – Nie czas na to. – Rozejrzał się dookoła. – I nie miejsce. – Wiem. Pamiętasz tę ciastkarnię na rogu St. Charles i Carrollton Avenue? Możemy się tam spotkać, jak skończysz? – Kilka stojących za nią osób zaczęło protestować. – Proszę, Luke. Musisz odmówić. To nie ma sensu. Luke westchnął głośno. – Musiałabyś jeszcze poczekać. To wszystko zajmie pewnie jeszcze kolejną godzinę. – Okej, będę czekać. Spojrzał w bok, a potem znowu na nią. – Dobrze, spróbuję przyjść, chociaż nic ci nie mogę obiecać. Skinęła głową. Patrzył jeszcze za nią, myśląc o przeszłości i o tym, że kiedyś sądził, iż potrafi żyć bez Kate. W końcu stwierdził, że nie może nie pójść na to spotkanie. Przekonywał siebie, że chodzi o to, by zamknąć pewien etap w swoim życiu. Być może uda się mu w końcu o niej zapomnieć. Inaczej Kate Ryan stanie się jego fetyszem. Jednak kiedy półtorej godziny później wszedł do francuskiej ciastkarni, czuł zupełnie coś innego. Znowu miał wrażenie, że jest dwudziestolatkiem do szaleństwa zakochanym w dziewczynie, która nie odwzajemnia jego uczucia. To bolało. Luke cały się najeżył, podchodząc do karmiącej dziecko Kate. Spojrzała na niego. – Już myślałam, że nie przyjdziesz. Usiadł na wolnym miejscu. – Miałem taki zamiar. – Ale przyszedłeś. – Postawiła pustą butelkę na stoliku, następnie wzięła dziewczynkę na ramię i zaczęła ją poklepywać po plecach. – Dlaczego? – Z niezdrowej ciekawości. – Bardzo zabawne. – Mnie to nie bawi. Przez moment siedziała spięta, a potem na jej wargach pojawił się delikatny uśmieszek. – Zawsze byłeś szczery aż do bólu. – Chce mi się pić – powiedział, wstając. – Coś dla ciebie? – Może drugą kawę. Dzięki. Podszedł do baru i zamówił kawę oraz colę. Po chwili był już z powrotem. W tym momencie Emma beknęła i Kate położyła ją w samochodowym leżaczku. Chociaż nie było to w tej chwili konieczne, zapięła jeszcze pasy i otuliła kocykiem. – Śliczne dziecko – zauważył, stawiając przed nią filiżankę. – Gratuluję.