osobami zmarłej, jakie mogliśmy znaleźć.
Jest mi przykro, bardzo przykro. Zapewniam państwa, że zrobimy wszystko, by schwytać zabójcę. Larry skinął głową, trochę już opanowany. - Czy możemy już odejść? - zapytał Nate. - Oczywiście. Gdybym miał dalsze pytania, wiem, gdzie państwa znaleźć. - Wszyscy mamy telefony komórkowe - poinformował Nate. Hector spojrzał na Dane'a. - Złapiemy go. - Musicie znaleźć Lathama. - Och, znajdziemy na pewno. Hector odwrócił się i odszedł w kierunku sali, w której przeprowadzano sekcję zwłok. - Wracajmy - zaproponował Nate. - Muszę się napić - stwierdził Larry. - Powiemy Cindy... i pojedziemy do „Sea Shanty". Będziemy razem. Cała trójka wstała. - Kelsey, pojedź ze mną - zażądał Dane. Spojrzała niepewnie na swych dwóch towarzyszy. - Pojedź ze mną - powtórzył. 338 - Pojedź z nim - poparł go Nate. - My zabierzemy Cindy. Spotkamy się w „Sea Shanty". - Dobrze - zgodziła się. Gdy zatrzymali się na parkingu, niebo zasnuwały chmury. - Chyba psuje się pogoda - zauważył Nate. Nikt jednak nie zwracał uwagi na pogodę, mimo że gdy się rozdzielili i ruszyli do samochodów, zaczęło siąpić. - Niedługo tam przyjedziemy - zawołała Kelsey do dwóch oddalających się mężczyzn. - Wyglądają jak para zbłąkanych szczeniaków - powiedziała do Dane'a. - A ty? Jak ty się czujesz? - Nie najlepiej, ale jakoś się trzymam. Przede wszystkim jestem zła na siebie. - Kelsey, wierz mi, każdy ma sobie coś do wyrzucenia. Pomóż mi, Dane. Gdy jechali, po policzkach Kelsey spływały łzy. Otarła je ze złością. - Są ludzie, którzy powiedzą, że sama się o to prosiła. Nie wiedzą, jak straszne miała dzieciństwo, że zawsze uciekała. Zawsze starała się uciec, dokądś dotrzeć. - Tak - potwierdził Dane. Nagle na niego spojrzała. - Boże! Ty przecież nie wiesz! Niemal zjechał z drogi. - Czego nie wiem? - O Cindy.